piątek, 4 maja 2012

Obcy Pasażer

          - Stacja tlenu - zabrzmiał damski głos na całym promie.
Po 0,2 sekundach prom zatrzymał się. Nikt nie wysiadł. Alojzy nie zauważył również, żeby ktoś wszedł. Był to najgorszy przystanek. Zawsze gdy tylko Arbuzovomistrz otwierał drzwi- do środka promu wlatywał odrażający zapach. Trudno go jest opisać. Ostatnio na tej stacji w ogóle nie otwiera się drzwi. Wyjątkiem jest, jeśli ktoś naciśnie czerwony przycisk. Jednak nikt nie chciałby znaleść się na miejscu tej osoby. Co za wstyd. Cały prom wyglądałby przez okna, patrząc na tego nieszczęsnego Arbuzovego, śmiejąc się pod nosem. Co za presję musiałby przezywać ten Arbuzovy! W końcu to już 3028 rok. Każdy może znaleźć mieszkanie w lepszym miejscu. Statystyki podają, że ostatni raz wysiadł tam ktoś 9 września 2078 roku. Każdy zna tą stację, chociażby ze słuchu- jedno wielkie wysypisko.
          - Jak to możliwe, żeby były takie opóźnienia?! Kupuję bilety za 8 cząsteczek uranowych a opóźnienia dochodzą do 2 minut. - rzekła Arbuzova, która stała przy kasowniku. Była w moim wieku, może o dwa lata starsza- około 116 lat. Była ubrana w krwisto czerwoną bluzkę i obcisłą różowa spódniczkę. W jednej łapie trzymała fioletowa torebusię a w drugiej zmamłoszony bilet. Była gruba.
Wredne babsko- pomyślał Alojzy- jak można być taka zapyziałą, bez gustowną Arbuzovą?- pomyślał, następnie podniósł głowę do góry. Coś było nie tak. Zapach nie był taki jak normalnie. Przeważnie było czuć pot Arbuzovych i lekki kwas. Był on zawsze- w zależności od pogody, większy lub mniejszy, ale zawsze był. Jednak dziś go nie było. Pierwszy raz odkąd Alojzy pamiętał. Był inny zapach, wręcz smród.
-  Czy nie powinna pani wyjść na poprzednim przystanku?- spytał się Alojzy, wyżej opisanej Arbuzovej. Ona z niedowierzaniem na twarzy, popatrzyła się na niego.
- Widzę, ze jednak nie. Jak tak, skasuj mi bilet.- spojrzał się na nią kusząco- wiedział że ma duże szanse u każdej Arbuzovej.
- Śmieć!- burknęła i szarpnęła za bilet Alojzego, z gracją i uwagą, aby przypadkiem nie dotknąć jego łapy. 0,15 sekundy później oddała mu skasowany bilet, i do ostatniego przystanku udawała, ze nie zrobił on na niej żadnego wrażenia.
Tak, Alojzy był wredny, był przystojny, zawsze podrywał Arbuzove, ale szerokim łukiem unikał związków. Bawił się życiem. Po pięciu minutach od incydentu z biletem dojechali na ostatnią stację- centrum. Alojzy przeszedł po promie, partrząc, czy przypadkiem nikt nie zgubił żadnych cząsteczek uranowych- z chęcia mógłby te pozostałe sobie przywłaszczyć. Pod czas tej niewinnej przechadzki pod jednym z siedzeń spostrzegł zwierzę. Pierwszym jego wrażeniem było- Jak ono cuchnie! Potem zauważył, że jest całe czarne, jedynie ma białą łatę na głowie. Jego ślepia błyszczały niczym cekinki wklejone między długie 5 centymetrowe kudły. Przez sekundę wpatrywał się w zwierzę. Jego obserwacje przerwał Arbuzovomistrz, który powiedział, że razem ze swoim przyjacielem musi opuścić prom.  Alojzy wypierał się, ze to nie jego zwierze, ale Arbuzovomistrz nie wyraził zainteresowania i po prostu wypchnął ich z promu. Alojzy przeklął.
-Co mam teraz z tobą zrobić? Zostań tu. Nie chcę ciebie widzieć nigdy już na moje oczy. Zrozumiałeś? Zwierzę jedynie wystawiło jęzor.  Alojzy zaczął iść. Jednak zwierzę za nim. Szło za nim przez całą drogę do jego mieszkania. Przed bramą wjazdową do domu, Alojzy jeszcze raz rzekł : "Nie chcę cię."- z pogardą. Zamknął bramę, zostawiwszy psa za ogrodzeniem. Zmęczony położył się na kanapie założył okulary i pooglądał swój ulubiony serial. Przerwał mu dzwonek do drzwi.
-Halo?
-Pański zwierzak musiał uciec zza ogrodzenia, bo leży przed bramą. Proszę wprowadzić go do ogrodu. W innym razie zadzwonię po czarną straż- a oni odeślą go na planetę Tlenu.
- I tam go zabiją?- powiedział z lekkim przejęciem w głosie.
- Nie. Chyba wie pan, że każdy bezpański pies jest oddawany na Tlen. Nadeszły "Czarne Czasy"- planeta z chorobami, wysypiskami i ściekami. Nie chcę zajmować zbyt dużo pańskiego czasu. Niech pan po prostu weźmie pańskiego psa.
- Skąd pan wie, ze to jest pies?- zapytał Alojzy
- To oczywiste. Z resztą, jeśli to pański zwierzak, to powinien pan wiedzieć.
- Właśnie o to chodzi, ze to nie mój pies. Proszę dzwonić po Czarna Straż. Do widzenia.-odłożył słuchawkę. Nagle poczuł ukucie w sercu i straszny smutek. I pojawiła się poczta. Podbiegł i przeczytał "GŁUPKU".  Zaczął padać deszcz. Teraz wiedział. szybko założył swoje kalosze i pobiegł po psa.
- Jednak on jest mój. Przepraszam.
Szybko zabrał psa do domu, nawet nie spoglądając na człowieka, który zadzwonił domofonem. Jesteś cały brudny. Dobrze, ze chociaż nie zmokłeś. Zaprowadził psa do wanny, umył go i wysuszył. Jego sierść zaczęła lśnić. Był to na prawdę bardzo ładny pies.
- Chyba się już przyjaźnimy, prawda?
Pies machnął językiem i zamerdał ogonem.
- Nazwę Cię Obcy. Jesteś pewnie z innej planety. Ale jak się cieszę , ze trafiłeś do mnie. Czuję, że teraz ten dom, zaczyna, żyć od nowa.
Pies wystawił łapę i przybił piątkę Arbuzovemu.
- Widzę, ze mimo wieku w którym jesteśmy, nadal pies jest najlepszym przyjacielem Arbuzovego.- I usiadł razem z nim na kanapie, założył mu okulary i znużyli się w akcji serialu "The Rain".
          Po miesiącu od spotkania, Alojzy spostrzegł, że Obcy za czymś tęskni. Dlatego udali się na Tlen. Arbuzovi, tak jak mówił Alojzy patrzyli się ze zdziwieniem, ale on tego zupełnie nie zauważył. Ważniejsze było to, że Obcy zaczął się cieszyć. Szli razem, aż do bramy z napisem "Witamy w Czarnym"- było to schronisko. Obcy zaczął biec. Zatrzymał się przy klatce z podobną do siebie suczką. Alojzy podszedł do nich. Oboje się wąchali i cieszyli. Co Alojzy mógł zrobić? Podszedł do jednego z pracowników schroniska i zapytał się o historię Obcego. Wszystko się zgadzało. Była to jego partnerka. Musiał za nią bardzo tęsknic. Bez chwili wahania Alojzy powiedział: "Biorę ją!". I tak Alojzy, Obcy i Obca. Zamieszkali razem i do końca swoich dni spędzali aktywnie czas ciesząc się swoim losem przy ulicy Pasażerskiej.